Za dużo wypadków jak na jeden dzień. Sierotki pojechały na mecz.
Przed meczem wiadomo było, iż pojedziemy w okrojonym składzie, a w dniu meczu okazało się, iż to co było planowane w piątek padło i kolejne wymuszone zmiany stały się faktem.
Niestety relacja ograniczy się do podania składu i suchego podsumowania. Nie to że przegraliśmy, kiedyś musiało się to stać dobrze że teraz po najważniejszych meczach. Pierwszy mecz bez trenera i wpadka. Po sześciu zwycięstwach na wiosnę (18 pkt bramki 23:5) i pokonaniu (demolce) największych rywali w walce o serie A. Jedziemy i dostajemy kubeł zimnej wody na głowy, ale to dobry znak dla Nas, że ... jeszcze się sezon nie zakończył. Zwykle, gdy przegrywamy strzelamy sobie gola samobójczego. Tak było w poprzedniej rundzie w Działoszynie i tak stało się teraz w Radoszewicach. Ale mimo utraty bramki na początku meczu udało się doprowadzić do wyrównania. Było 1-1 do 85 minuty, gdy straciliśmy gola po kontrze gospodarzy. Dość że tracimy trzy punkty to jeszcze urazu doznał Włodarczyk. Z kadry 20 zawodników wypada kilku i jest szansa dla rezerwowych, by wykazać się, że ich miejsce jest na boisku. W meczu z Radoszewicami zabrakło zimnej krwi i spokoju.
Inni grali dla NAS. Dziękujemy
Skorupski- Foryś, Michalczyk, Ptak, Włodarczyk (??`Kurzynoga), Krzypkowski, Turek, Kaczmarek, Sojda (??" Szczekocki), Walaszczyk (??" Wiśniewski), Fit